
To powinien wiedzieć każdy facet, zanim poprosi o loda
To nie jest manifest przeciwko mężczyznom.
To jest głos kobiet, które mówią wprost, dlaczego nie zawsze mają ochotę brać “do ust” — nawet jeśli kochają.
Jeśli myślisz, że robienie loda to kwestia techniki i dobrej woli, koniecznie posłuchaj do końca.
Nie, nie chodzi o to, że nie lubię seksu.
Wręcz przeciwnie — uwielbiam.
Kocham swoją seksualność.
Kocham momenty, w których jestem podniecona, kiedy oddech przyspiesza, kiedy tracę kontrolę i czuję każdy skurcz mięśni, każdy impuls rozkoszy.
Ale...
Nie mam ochoty na seks z mężczyzną, który nie umie się starać.
Bo niestety — zbyt wielu z was wciąż myśli, że samo pojawienie się w łóżku wystarczy.
Że wystarczy twardy penis, pięć minut gry wstępnej na odwal się, kilka pchnięć i po sprawie.
Dla was — może. Dla mnie — nie.
Nie mam już ochoty na seks, w którym moja przyjemność jest dodatkiem, przypadkiem, efektem ubocznym.
Nie chcę być miejscem na wasze wytryski.
Nie jestem instrumentem do masturbacji cudzym ciałem.
Chcę kochanka, a nie faceta, który szuka sobie "dziurki"
Bo wiecie co?
Kobiece ciało to nie jest prosty mechanizm: włożyć — wyjąć — skończyć.
Nasze ciała potrzebują czegoś więcej.
Czułości i brutalności w odpowiednich momentach. Uważności. Obserwacji. Reagowania na oddech, na dreszcze, na spojrzenia.
Nasze ciała nie budzą się w sekundę.
Czasem potrzebujemy kilkunastu minut, zanim się otworzy.
Zanim poczujemy się naprawdę gotowe.
Ale do tego trzeba cierpliwości.
Zrozumienia.
Gotowości, by być dla mnie, a nie dla siebie.
Tymczasem zbyt często spotykamy mężczyzn, którzy wchodzili do łóżka jak do fast foodu.
Bez pytania. Bez obserwacji.
Kilka pocałunków, może szybkie mizianie przez majtki i już próbują wepchnąć się w środek,
bo przecież "ona już chyba gotowa".
A my czujemy się wtedy bardziej jak obiekt, jak zadanie do odhaczenia, niż jak kobieta.
I dlatego nie uprawiamy seksu z mężczyznami, którzy nie potrafią się starać.
Bo moja rozkosz nie jest mniej ważna niż twoja.
Bo dla mnie seks zaczyna się w głowie.
Od spojrzenia, od dotyku na karku, od szepnięcia do ucha.
Od tego, że czuję się dla Ciebie ważna.
Że chcesz mnie całej — mojego ciała, ale i mojego oddechu, moich reakcji, mojego podniecenia.
Nie chcę faceta, który dotyka mnie mechanicznie, który nie patrzy mi w oczy, który wkłada
we mnie palce, bo "tak trzeba", ale nie czuje, jak moje ciało reaguje.
Który całuje mnie suchymi wargami, jakby to był obowiązek.
Który szczytuje po minucie, przewraca się na bok i pyta:
— Było dobrze?
Nie. Nie było.
Nie dlatego, że nie chciałam.
Ale dlatego, że Ty nie chciałeś naprawdę mnie.
Chciałeś seksu.
Chciałeś swojego orgazmu.
Ja byłam środkiem, a nie celem.
Dlatego czasem wolimy być same.
Wolimy swoje palce, swoje zabawki, swoją świadomość ciała.
Wiem, jak doprowadzić siebie do szczytu.
Wiem, kiedy oddech przyspiesza, wiem, co działa na mnie mocniej, a co delikatniej.
Wiem, jak długo mogę odwlekać orgazm, by w końcu eksplodować.
I wiesz co?
Nie jest mi przykro.
Nie czuję się biedna ani samotna.
Czuję się wolna od waszej nieudolności, od waszego egoizmu, od waszego "ja już muszę".
Nie szukamy faceta na siłę.
Szukamy kochanka, który rozumie, że kobiece ciało potrzebuje rytuału.
Że czasem wystarczy jedno spojrzenie i już płoniemy.
A czasem potrzeba godziny szeptów, dotyku opuszkami palców, masowania karku,
gładzenia ud, całowania wnętrza nadgarstków, całej tej gry, która nie zaczyna się od razu między nogami.
Chcę kogoś, kto rozumie, że “to tam” nie jest przyciskiem, który daje zielone światło na szybki wjazd.
Że czasem musisz się powstrzymać, choć masz mnie już nagą pod sobą.
Że moja rozkosz rośnie wtedy, gdy wiem, że Ty też ją czujesz.
Kocham seks
Uwielbiam rozpływać się pod męskimi dłońmi.
Ale tylko wtedy, gdy te dłonie naprawdę chcą mnie poczuć.
Nie zaliczyć.
Dlatego nie uprawiamy seksu z mężczyznami, którzy nie umieją się starać.
Bo na szybki numerek zawsze możemy liczyć z samą sobą.
A na prawdziwy seks zasługujemy tylko z kimś, kto będzie nas czuł całym sobą.