Rób co Ci każę cz I - 00:13:48

Ostatnio dodane audio

Rób co Ci każę cz I

Zapada zmrok, kiedy w końcu wchodzisz do mieszkania. Klucz nieprzyjemnie zgrzyta w zamku, gdy próbujesz otworzyć drzwi. Dopiero po dłuższej chwili dajesz za wygraną i zwyczajnie naciskasz klamkę. Choć nie, wcale nie zwyczajnie. Dotykasz jej powoli, z wahaniem, jakbyś czegoś się bała. Ta ostrożność jest do Ciebie niepodobna i dlatego jestem Tobą trochę rozczarowany… Naprawdę nie spodziewałaś się, że będę czekał w środku? Przecież byliśmy umówieni.

Wchodzisz do ciemnego przedpokoju i cicho zamykasz za sobą drzwi. Delikatnie odkładasz torebkę. Wiem, że jesteś zaniepokojona – słyszę Twój przyspieszony oddech. Nie jestem pewien, co teraz zrobisz. Wyobrażam sobie, jak krok po kroku przemierzasz ciemne pomieszczenia, szukając czającego się po kątach cichego złoczyńcy, który być może naruszył Twoją prywatność i podeptał intymność, z lubością dotykał Twoich rzeczy, a teraz chce dotykać Ciebie… widzę to, jakby działo się naprawdę – drżenie Twoich rąk, utajony lęk czający się w oczach, napięte mięśnie rysujące się pod cienkim materiałem sukienki i ramiona pokryte gęsią skórką.

Ale nie chcę bawić się z Tobą w kotka i myszkę. Na tę noc mam zupełnie inne plany. Dlatego obserwuję sytuację jeszcze tylko przez chwilę, a potem podchodzę do Ciebie od tyłu. Jedną ręką przyciągam Cię w talii, a drugą odgarniam Twoje włosy z szyi i szepczę wprost do Twojego ucha:

- Spóźniłaś się…

Zaskoczona krzyczysz nagle, lecz cicho. Twoje ciało sztywnieje na moment, a ja z satysfakcją czuję, jak rośnie moje podniecenie. Zachłannie wciągam zmieszany zapach Twoich włosów, perfum i ciała, napawam się niepewnością i lękiem, jaki w Tobie wzbudziłem.

- Jezu, przestraszyłam się – gdy tylko mnie poznajesz, wypuszczasz z siebie długo wstrzymywane powietrze. Rozluźniasz się trochę, ale nie do końca. Wciąż starasz się zachować czujność, bo jeszcze nie wiesz, że nie masz nad tą sytuacją żadnej kontroli. – Jak tu wszedłeś? – Pytasz, równocześnie starając się wyślizgnąć z moich ramion. Im dłużej Cię trzymam, tym bardziej nie podoba Ci się ta sytuacja. Wciąż jesteś do mnie tyłem, więc nie widzisz mojej twarzy. Czujesz tylko mój coraz bardziej twardy członek na swoim pośladku.

Ale ja nie pozwalam Ci się wymknąć. Ściskam Cię mocniej i popycham w stronę ściany.

- Byliśmy umówieni. Nie przyszłaś, więc ja przyszedłem do Ciebie – mój szept trafia raczej w Twoje włosy niż w ucho, bo kręcisz się coraz bardziej niespokojnie. Moje ręce zaczynają wędrować po Twoim ciele. Gładzę Twój brzuch, uda, niecierpliwie próbuję wedrzeć się pod sukienkę, a kiedy sięgam do piersi, szarpiesz się.

- Pisałam, że muszę odwołać. Nie dostałeś mojego smsa? – dyszysz, czując, jak przez cienki materiał moja dłoń ociera się o twardniejący sutek. Nie założyłaś dziś stanika. Tylko udajesz niewinną, ale ja wiem, jak bardzo jesteś niegrzeczna. Po prostu cały czas marzysz o tym, żeby ktoś Cię zerżnął, taka z ciebie zwykła dziwka.

- Spotkań ze mną się nie odwołuje. Powinnaś już to wiedzieć. A teraz się zamknij – warczę. O dziwo, nie dość, że zamilkłaś, to jeszcze przestałaś się wiercić. Odsunąłem się na kilka centymetrów i spojrzałem na Ciebie: wypięte pośladki skryte pod krótką, zieloną sukienką; pochylona głowa, ręce oparte na ścianie – nie trzeba Ci nawet mówić, co masz robić. Taka właśnie jesteś, udajesz hardą, a tak naprawdę jesteś zwykłą suką. I taką Cię lubię najbardziej.

Jestem pewien, że masz już mokro w majtkach, ale chcę się sam o tym przekonać. Podwijam Ci sukienkę, wsadzam palce za majtki i sięgam do cipki. Znów się szarpiesz, ale nic to nie daje, bo trzymam Cię mocno. Po co to robisz? I tak zrobię to, czego chcę. Wędruję palcami dalej i już czuję. Tak jak myślałem, jesteś kompletnie mokra. I choć planowałem powoli Cię pieścić, nagle nachodzi mnie nieodparta chęć, żeby tak po prostu brutalnie Cię spenetrować, więc bez ostrzeżenia wkładam dwa palce mocno i głęboko.

- Aaaaach…! Proszę…! – jęczysz. Nie obchodzi mnie, o co prosisz. Rozkoszuję się Twoim wilgotnym wnętrzem, wkładając palce raz za razem, coraz głębiej i głębiej. Wolałbym to zrobić kutasem, ale na to jeszcze przyjdzie pora. Jestem tak podniecony, że zaraz rozsadzi mi spodnie, jednak wiem, muszę jeszcze trochę poczekać. Najpierw Twoja kolej. Ocieram się o wypięte pośladki, drugą ręką niecierpliwie zsuwam ramiączko sukienki.

- Mmm, wiesz, jak lubię Twoje piersi – znów zniżam głos do szeptu. Powolutku przestaję pieścić cipkę. Lubię, kiedy jesteś taka napalona, ale jeszcze trochę poczekasz na swój orgazm. Wyjmuję palce, gwałtownym ruchem odwracam Cię przodem do mnie.

- Przestań mnie dręczyć i po prostu zerżnij – wzdychasz, patrząc mi w oczy. Wiedziałem, że szybko przestaniesz udawać cnotkę. Omiotłem wzrokiem Twoje rozszerzone źrenice, czerwone policzki i rozchylone usta. Zerknąłem niżej – jedna, nabrzmiała pierś wystaje z sukienki, a druga aż się prosi, by i ją trochę popieścić. Nogi Ci drżą, a między nimi… O tak, jesteś taka mokra. Jesteś w takim stanie, że mogę zrobić wszystko. Gdybym kazał teraz uklęknąć i ssać moją pałę aż do połyku, w sekundę stałabyś na czworakach i trzymała w gardle mojego kutasa. Mógłbym Ci powiedzieć, że chcę Cię zerżnąć analnie, a już byś się wypinała i marzyła o tym, żebym spenetrował Twój tyłek.

- Nie tak szybko – mówię cicho i zbliżam twarz do Twojej twarzy – mam ochotę zrobić dziś z Tobą mnóstwo przyjemności. Chyba nie chcesz mi tego odebrać? – nie daję Ci czasu na odpowiedź, bo gdy tylko kończę mówić, mocno przyciskam usta do Twoich ust. Odruchowo je zaciskasz, ale wiem, co robię. Brutalnie wpycham Ci język niemalże do gardła, zachłannie penetruję. To nie jest romantyczny pocałunek, ja Cię po prostu pożeram. Nie wiem, czy sprawia Ci to przyjemność, ale wiem, że po kilku sekundach zupełnie mi się poddajesz, a Twój drobny języczek zaczyna współpracować z moim. Mimowolnie wyobrażam sobie, co mógłby zrobić na moich jądrach i ta myśl sprawia, że tylko przyciskam moje biodra mocniej do Twojego podbrzusza.

Uwielbiam tę świadomość, że jesteś tak bardzo moja. Nawet jeśli zaprzeczasz, zdradza Cię ciało, które tak ochoczo ulega moim pieszczotom. Pod moim dotykiem robisz się miękka jak wosk. Ciekaw jestem, czy innym też tak łatwo się poddajesz? Musimy to kiedyś sprawdzić. Chętnie popatrzę, jak jakiś inny facet traktuje Cię niczym swoją szmatę.

Łapię Cię za nadgarstki i ciągnę w stronę sypialni.

- Wolniej, boli! – jęczysz, potykając się w swoich wysokich, czarnych szpilkach. Długa sukienka plącze Ci się między nogami.

- Pospiesz się, to nie będzie boleć – na przekór szarpię Cię jeszcze mocniej, aż zataczasz się i prawie upadasz. Twoje potargane włosy zasłaniają ciało, twarz robi się coraz bardziej czerwona, a oczy wilgotnieją. W tej chwili wyglądasz niczym ucieleśnienie skrzywdzonej niewinności… O, kurwa, dziewczyno, jak Ty na mnie działasz!

Chyba chcesz jeszcze coś powiedzieć, ale kolejnym szarpnięciem tłumię Twoje słabe protesty. W końcu docieramy do sypialni, gdzie biorę Cię na ręce i rzucam na łóżko.

- Tylko leż spokojnie, bo inaczej pożałujesz – ostrzegam, łapiąc Cię za nadgarstki i jedną dłonią przytrzymując Twoje ręce nad głową. Drugą ręką sięgam pod sukienkę. Momentalnie się uspokajasz i nawet trochę rozkładasz nogi, ale mnie zupełnie nie o to chodzi. Zahaczam palcem o brzeg Twoich majtek i ściągam je z Ciebie.  Przywiązuje nimi, Twoje ręce do oparcia łóżka. 

Widzę, że jesteś zaskoczona. Ale powiedz, czego się spodziewałaś? Potrzebuję obu rąk, żeby odpowiednio się z Tobą zabawić. Majtki mi wystarczą, mam już wprawę. Szybko robię mocny węzeł, z którego łatwo się nie wywiniesz.

Gdy kończę wiązać, odsuwam się trochę i patrzę. Bo wiesz, jest coś niesamowitego w tym, jak teraz wyglądasz. Leżysz na swoim własnym łóżku, przywiązana do niego swoimi własnymi majtkami, które na dodatek są mokre, bo podnieciło Cię, że zostałaś zniewolona w Twoim własnym domu! Masz rozmazany makijaż, załzawione oczy i potargane włosy, zaczerwienioną twarz oraz ślady ugryzień na szyi – moja wina, przyznaję.

Twoja zielona, elegancka sukienka jest w nienajlepszym stanie – poszarpane ramiączko opadło, ukazując pełną, nabrzmiałą pierś ze sterczącym sutkiem. Aż się prosi, żeby ssać go i gryźć. Druga ukryta jest pod materiałem, który jednak ledwo się trzyma – wystarczy jedno pociągnięcie, a będziesz naga od pasa w górę. Dół sukni podjechał do samej góry, pokazując, że pod spodem nie masz już nic, a na Twoich udach widać wilgoć podniecenia. Na nogach szpilki. Naprawdę, niegrzeczna z Ciebie dziewczynka…

Wyglądasz na upokorzoną i napaloną równocześnie. Tak podniecająco. Jak szmata i niewiniątko. Chciałbym zrobić Ci zdjęcie i wziąć ten obraz ze sobą, ale nie tym razem.

Za to mogę Cię porządnie zerżnąć.

Sięgam ustami do Twojego sutka i zaczynam go lizać, równocześnie drugą ręką staram się wydobyć pierś, która jeszcze jest schowana pod sukienką. Niecierpliwię drę materiał. Słyszę, jak mocno zasysasz powietrze, a Twój oddech przyspiesza.

- Aaaach – wzdychasz. Chcesz więcej. A ja nie mogę się opanować i ssę mocno, rytmicznie, w końcu gryzę Cię nagle i boleśnie. Próbujesz się wyrwać tylko przez chwilę. Już za moment ponownie prężysz tuż przed moim nosem. Wyraźnie lubisz lekki ból…

Znów łapczywie Cię liżę, dotykam drugą pierś. Po chwili przerzucam się na nią i zaczynam lizać ten sutek, który do tej pory skrywał się pod sukienką. Patrzę, jak błyskawicznie twardnieje, a gdy już sterczy, gotowy na więcej pieszczot, zaczynam go lekko podgryzać.

Wzdychasz i wijesz się pode mną. Chwilę jeszcze drażnię ręką drugi sutek, a potem przenoszę dłoń między Twoje uda i, cały czas liżąc jedną pierś, znów zbliżam się do cipki. Nie wkładam jednak palców od razu do środka, dotykam łechtaczkę i pocieram ją delikatnie. Czuję, jak napięcie w Twoim ciele rośnie. 

Nic nie mówisz, tylko jęczysz, wydając z siebie podniecające dźwięki – wiem, że jest Ci bardzo dobrze. I nagle czuję, że chcę, żebyś doszła. Wkładam dwa zagięte lekko palce do Twojej cipki. Nie przestaję ssać, lizać i podgryzać Twoich piersi, a równocześnie poruszam palcami do przodu i do tyłu, coraz szybciej i szybciej. Czuję, jak cipka zaczyna zaciskać się na moich palcach i wiem, że jesteś już blisko.

Drugą ręką szybko sięgam do spodni i rozpinam rozporek. Wyciągam  twardego kutasa z bokserek. Chcę być gotowy, kiedy to nastąpi.

- Zaraz dojdę… och, tak…! Zaraz dojdę…! – zaczynasz krzyczeć i przyciskać biodra do mojej ręki. Mimo że jesteś przywiązana, i tak się wiercisz. Chwilami nie trafiam ustami do Twojego sutka, ale chyba nie robi Ci to różnicy, bo skupiasz się tylko na moich palcach w swojej cipce.

Nagle czuję skurcz, który przebiega całe Twoje ciało.

- Ochhh, taaaaak!!! – krzyczysz i wyginasz się w łuk. Tylko na to czekałem. Błyskawicznym ruchem wyciągam palce, jedną ręką rozchylam Twoje nogi, a drugą chwytam  kutasa i wsadzam go głęboko w Twoją cipę.

- Aaaa!!! – słyszę Twój głośny jęk. Wchodzę w Ciebie raz za razem. Czuję skurcze Twojego orgazmu i to jest coś, co jara mnie jak nic innego. Wbijam się w Ciebie mocno i brutalnie, chcę być jak najgłębiej, chcę poczuć Cię całą. Przyciskam Twoje nogi do klatki piersiowej, napieram na Ciebie  a moje jądra obijają się o Twoje pośladki.

Nie potrzebuję wiele czasu. W końcu już od dawna miałem ochotę to zrobić. Kilkanaście sekund zupełnie mi wystarczy, żeby trysnąć. Jeszcze trzy ostatnie pchnięcia i z głośnym jękiem spuszczam się głęboko w Ciebie. Nasze twarze dzielą centymetry.

Oddychasz głęboko, ale nie patrzysz mi w oczy. Jest Ci trochę wstyd, że tak szybko mi uległaś. Myślisz, że to już koniec i zaraz sobie pójdę, ale nic bardziej mylnego.