Kobieta fantazjuje o dwóch mężczyznach
Zawsze byłam grzeczna.
Dobra córka.
Uporządkowana partnerka.
Ta, co ogarnia. Ta, co rozumie.
Ale czasem, wieczorem, jak gaszę światło, coś się odkleja.
Leżę w łóżku. I wtedy oni przychodzą.
Dwóch. Zawsze dwóch. Nigdy nie mają twarzy. Tylko głosy, dłonie, sylwetki.
I obaj są tylko dla mnie.
Stoję między nimi.
Jeden dotyka mnie z tyłu – powoli, jakby chciał, żebym się rozpadła od samego muśnięcia.
Drugi patrzy mi w oczy. I mówi:
– Powiedz nam, co mamy robić.
I wtedy zaczynam.
Mówię, gdzie mają mnie pocałować.
Mówię, kto pierwszy ma mnie rozpiąć.
Mówię, żeby nie byli delikatni. Że mam dość bycia cichą.
I oni słuchają.
Nie pytają. Nie oceniają. Nie udają grzecznych.
Jeden trzyma mnie za nadgarstki.
Drugi klęka przede mną.
W mojej fantazji jestem wolna.
Mogę mówić, że chcę, żeby byli we mnie – obaj. Jeden po drugim. A może razem.
Mogę powiedzieć: Zatrzymaj się. Za szybko.
A oni zawsze się zatrzymają. Albo przyspieszą. Bo wiedzą, że to ja tu rządzę.
I wtedy... czuję wszystko.
Ich języki, dłonie, ciężar ciała, dźwięki.
Czuję, że nikt mnie nie rozprasza, nikt nie chce czegoś ode mnie.
Tylko spełniają to, co w sobie chowam.
I nie muszę być miła.
I nie muszę się spieszyć.
I nie muszę udawać, że mam tylko jedną fantazję.
Bo w tej jednej – są obaj.
Dla mnie.
I robią to, co mówię.
Utworzono: 15.04.2025 Wszystkie prawa do tekstu zastrzeżone. Kopiowanie i powielanie tylko za naszą pisemną zgodą