Pod słońcem Toskanii
Fantazja Czytelniczki:
Spotykam afroamerykanina na wycieczce w Toskanii
Nie wiem, kiedy dokładnie zaczęło się moje milczenie.
Może wtedy, gdy rozmowy przy kolacji zamieniły się w uprzejme wymiany zdań.
Może wtedy, gdy ostatni pocałunek od męża był bardziej formalnością niż wybuchem uczucia.
A może wtedy, gdy zaczęłam patrzeć w lustro i nie widzieć nic poza zmęczoną twarzą.
Ta wycieczka do Toskanii była moją ucieczką.
Nie mówiłam nikomu o tym, co naprawdę mnie tu przyciągnęło.
Chciałam zapomnieć o codzienności.
Chciałam znów poczuć siebie.
Spacerowałam powoli wąskimi uliczkami małego, kamiennego miasteczka.
Powietrze było ciężkie od zapachu oliwek, jaśminu i rozgrzanej ziemi.
Słońce parzyło moją skórę, ale wewnętrznie czułam chłód.
I wtedy go zobaczyłam.
Stał oparty niedbale o ścianę kamienicy.
Ciemna skóra błyszczała w słońcu.
Czarne oczy wpatrzone były we mnie z czymś, czego nie potrafiłam zdefiniować – głodem? Pewnością siebie?
Był wysoki, muskularny.
Każdy jego ruch był świadomy własnej siły.
Nasze spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy.
Poczułam ukłucie w dole brzucha.
To samo uczucie, które myślałam, że zniknęło na zawsze.
Chciałam odwrócić wzrok, uciec, wrócić do bezpiecznej strefy obojętności.
Ale nie potrafiłam.
On ruszył w moją stronę.
Bez wahania.
Bez słowa.
A ja... nie cofnęłam się ani o krok.
Minęliśmy kilka zakrętów, schodząc z głównej trasy turystycznej.
Wąska uliczka była pusta.
Stare, pachnące mury wznosiły się wokół nas, zamykając nas w ciszy i rozgrzanym powietrzu.
Zatrzymał się.
Stał tak blisko, że czułam na twarzy ciepło jego skóry.
Nie powiedział nic.
Podniósł rękę i delikatnie dotknął mojego policzka.
Jego palce były szorstkie, gorące.
Zadrżałam pod tym niewinnym, a jednak tak bezwstydnym gestem.
Czekałam.
Czekałam na coś, czego sama nie potrafiłam nazwać.
I wtedy jego usta…
Pocałował mnie tak, jak nikt nie całował mnie od lat.
Bez proszenia.
Bez wahania.
Z pełną świadomością, że jestem jego.
Jego dłonie wsunęły się pod moją sukienkę, sunąc po mojej talii, plecach, biodrach.
Oddałam mu się bez walki.
Chciałam być posiadana.
Chciałam być zdominowana.
W jednej chwili byłam tylko ciałem – gorącym, pulsującym, spragnionym.
Wsunął dłoń między moje uda.
Poczuł, jaka byłam mokra.
Mruknął coś niskim, zadowolonym głosem.
Szarpnięciem rozpiął spodnie, uwalniając swojego potężnego kutasa.
Złapał moją głowę dłonią, patrząc mi prosto w oczy.
— Otwórz usta — warknął.
Zadrżałam.
Otworzyłam usta szeroko, czując, jak adrenalina miesza się z nieopanowaną żądzą.
Wsunął do moich ust powoli, z brutalną kontrolą.
Smakował gorącem, ciężarem, władzą.
Napierał we mnie, głęboko, mocno, zmuszając mnie do przełykania każdego centymetra.
Byłam cała jego.
Po kilku chwilach szarpnął mnie w górę.
Obrócił brutalnie.
Podciągnął moją sukienkę do pasa.
Bez ostrzeżenia wbił się we mnie od tyłu.
Krzyknęłam, ale nie z bólu – z czystej rozkoszy.
Posuwał mnie mocno, rytmicznie, głęboko.
Chwycił mnie za włosy, przyciągając moją głowę do tyłu.
Słyszałam jego oddech – ciężki, rwany, zwierzęcy.
Każde jego pchnięcie wbijało mnie głębiej w ścianę.
Każde pchnięcie przybliżało mnie do szczytu.
— Pieprz mnie... pieprz mnie mocniej... — wysapałam, roztrzęsiona.
On tylko warknął cicho.
Przyspieszył.
Posuwał mnie jak zwierzę.
Jakby cały świat poza mną i jego kutasem nie istniał.
Czułam, jak zbliżam się do granicy.
Jedno mocniejsze pchnięcie.
Drugie.
I eksplodowałam.
Całe moje ciało zatrzęsło się w konwulsjach ekstazy.
Łzy napłynęły mi do oczu.
Chwilę później poczułam, jak gorąca sperma zalewa mnie od środka.
Trwaliśmy tak chwilę.
On oparty o moje plecy.
Ja o ścianę.
Wokół nas – zapach oliwek, rozgrzanego kamienia i dzikiego seksu.
Powoli, z trudem, wyprostowałam się.
Spojrzałam przez ramię.
Patrzył na mnie z półuśmiechem, w oczach miał dzikość i coś jeszcze – satysfakcję.
Wiedziałam, że już nigdy nie będę taka sama.
I choć nie zamieniliśmy ani jednego słowa więcej – rozumieliśmy się lepiej niż z kimkolwiek kiedykolwiek.
Nie czekaj, Podziel się swoją fantazją tutaj
Zajrzyj do najnowszych opowieści – każda zaczęła się od czyjegoś pragnienia.
Utworzono: 27.04.2025 Wszystkie prawa do tekstu zastrzeżone. Kopiowanie i powielanie tylko za naszą pisemną zgodą