Ostatnio dodane audio

Ostatnie wpisy na Blogu

  • Spróbuj

    Opowiadanie z cyklu “Twoja Fantazja - nasza historia” zaproponuj swoją historię tutajMiejsce: Pokój...

  • Tylko raz

    Miała wszystko.Dom, który pachniał świeżym chlebem i perfumami z nutą wanilii. Męża, który zawsze...

  • Kobieta fantazjuje o dwóch mężczyznach

    Zawsze byłam grzeczna.Dobra córka.Uporządkowana partnerka.Ta, co ogarnia. Ta, co rozumie.Ale czasem...

Tylko raz

Miała wszystko.

Dom, który pachniał świeżym chlebem i perfumami z nutą wanilii. Męża, który zawsze wiedział, kiedy ją przytulić. Codzienność, która – choć przewidywalna – była bezpieczna, miękka i znajoma jak stary sweter.

Kiedy znajomi pytali, czy jest szczęśliwa, uśmiechała się i odpowiadała: „Tak, naprawdę”.

Nie kłamała. Ale… coś w niej czekało. Uśpione. Jak zmysł, którego nikt nie używał.

Zaczęło się niewinnie.

Spojrzenie. Ułamek sekundy w windzie. Obcy mężczyzna. Nie powiedział ani słowa. A jednak – zapamiętała go. Wzrok, który nie zjeżdżał od razu na dekolt. Tylko zatrzymał się na oczach. Na ułamek sekundy za długo.

Może to był tylko przypadek. Może tylko wyobraźnia.

Ale tej nocy śniła o nim.

Nie znała jego imienia. Ale znała jego dłoń – dużą, szorstką, pewną. Wiedziała, jak pachnie – nieperfumowaną skórą i czymś przydymionym. Czuła jego oddech na karku, jeszcze zanim się odezwał.

„Spóźniłaś się” – mówił, jakby czekał.

„Nie wiedziałam, czy powinnam” – odpowiadała szeptem.

„Właśnie dlatego jesteś tutaj.”

I wtedy wszystko milkło. Świat się kurczył do wnętrza pokoju, który był tylko snem. Jej ciałem zawładnęło to, czego nigdy nie dostała. Nie prosił. Nie pytał. A jednak nic w niej nie mówiło „nie”.

Była miękka. Otwarta. Naga w sposób, w jaki nie była nawet sama przed sobą.

W jego spojrzeniu była głodna. W jego dotyku – pożądana.

Usta przesuwały się po jej szyi powoli, z jakąś dziką czułością. Palce znalazły jej talię, a potem niżej. Tam, gdzie już była gotowa. Gdzie już dawno była mokra. Tam, gdzie codzienność nie sięgała.

Westchnienie wydarte z niej, gdy wszedł, nie miało nic wspólnego z tym, co znała.

Nie było między nimi rozmów. Tylko zderzenia ciał. Palce wplątane we włosy. Zęby przy uchu. Napięcie, które rosło bez końca, bo nie było nic do wyjaśnienia, nic do zbudowania, nic do utrzymania.

Tylko jedno: chwila.

Tylko raz.

Obudziła się spocona. Samotna. Wciąż drżąca w biodrach.

A on – nie istniał. Nie znała nawet jego imienia.

Wstała, jak co rano. Zrobiła kawę. Uśmiechnęła się do męża.

Włożyła sweter. Po drodze do pracy poprawiła szminkę, jakby to czerwień miała zakryć to, co pulsowało w niej pod skórą.

I kiedy mijali się znów – może w tej samej windzie, może tylko we wspomnieniu – wystarczyło jedno spojrzenie.

Nie chodziło o zdradę.

Chodziło o życie. O przypomnienie sobie, że nadal jest kobietą. Że może mieć wszystko – i wciąż pragnąć czegoś, czego nigdy nie dostała.

I że to w porządku.

Bo czasem to, co nie istnieje, działa mocniej niż wszystko, co się wydarzyło.

Bo czasem „tylko raz” – zostaje z nami na całe noce.

Utworzono: 16.04.2025  Wszystkie prawa do tekstu zastrzeżone. Kopiowanie i powielanie tylko za naszą pisemną zgodą